Strona główna » Wschody i Zachody – opowieści osiedleńców w gminie Lubin
*** 11 samorządów zagłębia miedziowego z dofinansowaniem na zakup samochodów dla OSP *** Spółka KGHM została sponsorem klubu żużlowego - Stali Gorzów ***
Wschody i Zachody – opowieści osiedleńców w gminie Lubin
Wiele herbat zostało wypitych, wiele ciasteczek zjedzonych i wiele łez wylanych w trakcie tworzenia tej wyjątkowej publikacji. Wschody i Zachody – opowieści osiedleńców w gminie Lubin to książka zawierająca wspomnienie 22 bohaterów, którzy przed lat przyjechali na Dolny Śląsk i osiedlili na terenie obecnej Gminy Lubin.
Autorką książki jest Marlena Kovařík, wieloletnia dziennikarka i reportażystka z ogromnym doświadczeniem. Jak sama przyznaje – praca nad książką była ciekawym doświadczeniem, a historie bohaterów stały się jej bardzo bliskie.
– Uważam, że zawsze trzeba wracać do historii by znać kontekst i wiedzieć skąd pochodzimy, tym bardziej, że mieszkamy na Dolnym Śląsku – mówi autorka książki Wschody i Zachody. – Wielu z nas nie może powiedzieć, że ich dziadkowie mieli tu swoich dziadków i pradziadków. Prawda jest tak, że wszyscy skądś tu przyjechali. Książką chcemy docenić ludzi, którzy tu przyjechali i budowali nasz region.
Marlena Kovařík nie ukrywa, że praca nad książką nie była łatwa i na długo pozostanie w pamięci. Jako dokumentalistka i reportażystka jedzie w teren, spotyka ludzi, słucha ich historii. A potem z tą historią trzeba się zmierzyć.
– Zawsze w takiej pracy myśli układają się w głowie, potem trzeba je przenieść na papier – mówi autorka. – Moi respondenci to ludzie bardzo otwarci. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Wspomnienia tych ludzi są wyjątkowe.
Na kartach książki przeczytacie historie ludzi, którzy opuścili swoje domu i rodziny i zostali wywiezieni w nieznane. Jeszcze wiele dni i tygodni byli przekonani, że wrócą do siebie, że to nie jest ich dom. W końcu musieli się pogodzić z tym, że II wojna światowa rzuciła ich tutaj i tutaj muszą budować swoje życie od nowa.
– Mamy co wspominać. Jak byliśmy młodzi, jak żyliśmy, jak dobrze się uczyliśmy. Wyrośli z nas nauczyciele i dyrektorzy szkół – mówiła Antonina Buchta. – Jestem bardzo wdzięczna wójtowi za ten pomysł i za tą książkę. I to nie dlatego, że tam są moje wspomnienia, ale to są wspomnienia Polski. Pochodzę z Wołynia, przyjechałam tutaj z Syberii. Na spotkaniach z młodzieżą, której opowiadam o moim dzieciństwie zawsze mówię, że dzięki Stalinowi zwiedziłam Azję, za darmo, zawiózł mnie tam, przywiózł, karmił – choć czasami marnie. I potem przyjechałam tutaj. Ale prawda jest taka, że dla nas to nie były ziemie, na których mieliśmy mieszkań, nasze walizki cały czas stały spakowane do drogi.
– W tej chwili na Dolnym Śląsku już jest piąte pokolenie. Pierwsze w zasadzie już odeszło, moje pokolenie jest drugie. Trzecie pokolenie to obecni pracownicy, czwarte jest w szkole, a piąte pokolenie chodzi do przedszkola – wylicza Franciszek Hawrysz, który jest kolejnym z bohaterów książki i znanym w regionie społecznikiem. – Sam zacząłem spisywać wspomnienia Nas było w domu ośmioro. Czwórka skończyła studia wyższe. Starsze rodzeństwo nie mogło sobie na to pozwolić ze względu na wojnę. Teraz w mojej rodzinie mamy cały przekrój społeczny – mamy w rodzinie nauczycieli, mamy lekarzy, księży, górników, nawet pracownika Unii Europejskiej.
Tadeusz Kielan, wójt Gminy Lubin nie ukrywa, że historia jest dla niego bardzo ważna. Sam jest kolekcjonerem starych przedmiotów i zorganizował wystawę, na której młodzi ludzie mogą zobaczyć jakich sprzętów używano w gospodarstwach rolnych przed laty.
Teraz też jest dumny z kolejnej publikacji wydanej przed gminę i zapowiada, że to nie jest ostatnia taka pozycja, a już na pewno nie było to ostatnie spotkanie z osiedleńcami.
– Planujemy kolejne wydania, czas szybko leci, a warto zachować te wspomnienia i tych ludzi – powiedział nam Tadeusz Kielan. – Nasza gmina bardzo dba o tradycję i pamięć historyczną i doceniamy tych, którzy tu żyli przed laty i stworzyli naszą teraźniejszość. Takie spotkania jak to, przy okazji wydania książki, to doskonała okazja by podziękować tym ludziom i wyrazić szacunek jaki do nich czujemy.
W ostatnim swoim meczu sezonu zasadniczego siatkarze Cuprum Lubin dzielnie walczyli na wyjeździe z zespołem Aluronu Wartą Zawiercie. Faworyzowani gospodarze musieli się sporo natrudzić, by ostatecznie pokonać lubinian po tie-breaku.
Po dzisiejszej porażce ze Zniczem Pruszków, sytuacja piłkarzy Górnika Polkowice jest nie do pozazdroszczenia. Zielono-czarni spadli do strefy spadkowej i zaczyna się nerwówka.
Władze miasta i powiatu, szefowie spółek komunalnych, prywatnych firm i szeroko zakrojonego biznesu odwiedzili pierwszy z dwóch zaplanowanych w Lubinie Inkubatorów Przedsiębiorczości. Otwarto go w lubińskim ZOO.
Głogów niczym z czasów wojny. Dzisiaj ulicami miasta przeszły grupy rekonstrukcyjne. Były wozy bojowe, karabiny, żołnierze. Popołudniu mieszkańcy spotkali się z Bogusławem Wołoszańskim w teatrze miejskim.
Policja z Lubina poszukuje Karola Kaczmarczyka. Ostatni znany adres zamieszkania mężczyzny to Szklary Górne. Mężczyzna poszukiwany jest między innymi za jazdę na podwójnym gazie.
W ostatnim swoim meczu sezonu zasadniczego siatkarze Cuprum Lubin dzielnie walczyli na wyjeździe z zespołem Aluronu Wartą Zawiercie. Faworyzowani gospodarze musieli się sporo natrudzić, by ostatecznie pokonać lubinian po tie-breaku.
Policja z Lubina poszukuje Karola Kaczmarczyka. Ostatni znany adres zamieszkania mężczyzny to Szklary Górne. Mężczyzna poszukiwany jest między innymi za jazdę na podwójnym gazie.