Dramat w Głogowie. 60-latek nie żyje. Dostał ponad 50 ciosów

Ciało 60-letniego głogowianina znaleziono w jego mieszkaniu. O tym, że znajomy nie żyje policję poinformował 36-letni mężczyzna z Ukrainy, który pomieszkiwał u starszego kolegi. Wszystko wskazuje na to, że między nimi musiało dojść do kłótni.

Dzisiaj głogowski sąd będzie decydował o tymczasowym areszcie dla 36-latka z Ukrainy. Mężczyzna został zatrzymany po tym jak powiadomił policję o śmierci swojego znajomego Waldemara H. Jak się okazało, dzień wcześniej, wieczorem, 60-latek sam powiadomił policję, że został przez współlokatora pobity.

– Mężczyzna miał pobić Waldemara H. między innymi butelką. Policjanci pojechali na miejsce, ale tam nie potwierdzono informacji przekazanych przez 60-latka. Nie miał on żadnych obrażeń ciała i nie chciał już pomocy policji ani pomocy medycznej w związku z tym interwencję zakończono – powiedziała nam Katarzyna Kasperczak, Prokurator Rejonowa w Głogowie.

Mundurowi odjechali. Śledczym udało się ustalić, że po interwencji policji w mieszkaniu 60-latka przebywał wspomniany Ukrainiec i kobieta, która jest dobrze znana głogowskim mundurowym. To głogowianka, która formalnie nie ma stałego miejsca zamieszkania. Nikogo więcej tam nie było, a nad ranem znaleziono ciało.

– We wstępnej opinii biegły z zakresu medycyny sądowej mówi, że w tym przypadku mamy do czynienia z ogromną ilością ran tłuczonych na ciele zmarłego. Te rany znajdują się na całym ciele, ale w szczególności w okolicach klatki piersiowej i głowy oraz ramion zmarłego – wylicza prokurator Kasperczak. – Rany tłuczone pochodzą najprawdopodobniej od uderzeń tępokrawędzistym narzędziem, być może była to drewniana noga od taboretu albo jego inny fragment, ale równie dobrze mogły one powstać od uderzeń pięścią lub od kopania.

Jak przyznaje śledcza, siła ciosów była bardzo duża. W wielu miejscach na ciele denata powstały głębokie rany, które mocno krwawiły.

– Wykrwawienie doprowadziło do wstrząsu hipowolemicznego. Wstrząs w połączeniu z wykrwawieniem się doprowadził do zgonu mężczyzny – wyjaśnia Katarzyna Kasperczak. – Na podstawie tych dowodów twierdzimy, że sprawcą zabójstwa jest Ukrainiec, który usłyszał zarzut zabójstwa.

Prokuratura nie ma wątpliwości, że osoba, która zadaje tyle ciosów i z taka siłą i zadaje je w okolicę głowy i klatki piersiowej bierze pod uwagę, że ofiara ataku może umrzeć. Stąd zarzuty dotyczą zabójstwa nie zaś pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

36-latek trafił za kratki. Nie przyznaje się do winy. W momencie zatrzymania był pijany, ale odmówił badania alkomatem. Pobrano mu krew do badań. Śledczy nie znaleźli na tym etapie żadnych dowodów na to by kobieta, która była w mieszkaniu miała brać udział w zabójstwie.

Udostępnij na FB