Policja Lubin: Nie było telefonu w sprawie zaniedbanego owczarka

Wracamy do sprawy zaniedbanego owczarka niemieckiego z Lubina. Pies bardzo powoli dochodzi do siebie pod opieką Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, a lubińska policja odnosi się do zarzutów TOZ Lubin o braku wsparcia i pomocy ze strony mundurowych.

Na początku października inspektorzy TOZ Lubin weszli do jednego z mieszkań na terenie Lubina i zabrali stamtąd skrajnie zaniedbanego psa. Jak się później okazało, był to młody, około 2-letni owczarek niemiecki. Zwierzę od dawna nie było karmione i pojone, nie było też leczone, a jego stan by krytyczny. Inspektorzy nie zastanawiali się długo i zabrali psa. W trakcie interwencji inspektorzy o swoich działaniach mieli powiadomić policjantów z lubińskiej komendy prosząc ich o wsparcie. Z informacji przekazanej przez TOZ Lubin dyżurny KPP Lubin miał tego dni dwukrotnie rozłączyć rozmowę – zarówno przy pierwszej interwencji w Lubinie, jak i drugiej w godzinach popołudniowych.

Ta informacja zbulwersowała policję, która przyznaje, że popołudniowa rozmowa została rozłączona z przyczyn niezależnych od dyżurnego komendy, jednak ten oddzwaniał i dopytywał się inspektorów TOZ o przebieg i ich działania. Mundurowi zaprzeczają jednak by ktokolwiek informował o działaniach w sprawie krytycznie zaniedbanego owczarka.

– Faktem jest, że o 17.15 pani z TOZ zadzwoniła na dyżurkę i faktem jest, że po 8 sekundach połączenie przerwano, ale to nie dyżurny odłożył słuchawkę. Dyżurny chwilę potem otrzymuje dwa telefony od domowników, u których podjęto interwencję. Informują, że zostali zaatakowani gazem w swoim domu, że osoby, które nie chcą się wylegitymować odebrały im zwierzęta – powiedział nam Krzysztof Pawlik z lubińskiej komendy policji. – Po tym policjant oddzwania do pani z TOZ i otrzymuje informację, że interwencja już została zakończona.

Po jakimś czasie TOZ Lubin złożył zawiadomienie w prokuraturze o znęcaniu się nad zwierzętami. To, zdaniem policjantów, był jedyny telefon w sprawie interwencji TOZ w tym dniu.

– Wiemy, że miała miejsce podobna interwencja na terenie Lubina, ale my nie zostaliśmy o tym poinformowani – dodaje Krzysztof Pawlik. – Nie mamy żadnego telefonu, żadnego nagrania. Oczywiście wszczęliśmy w tej sprawie postępowanie karne w sprawie znęcania się nad zwierzęciem, ale o tym fakcie dowiedzieliśmy się z mediów. Mamy zaplanowane czynności do wykonania. Jeśli chodzi o interwencję w Krzeczynie policja wszczęła postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do naruszenia miru domowego i uszkodzenia ciała domowników, którzy sprawę zgłaszali.

Krzysztof Pawlik zaprzecza by policjantów z Lubina nie interesował los zwierząt.

– Zależy nam na dobrej współpracy. Już niejednokrotnie prowadziliśmy zbiórki dla zwierząt, w tym roku przekazaliśmy ogromną ilość jedzenia i różnych środków dla zwierzaków, które są pod opieką między innymi TOZ Lubin – wylicza policjant. – Rozumiemy, że takie interwencje potrafią być dynamiczne, ale z informacji przekazanych przez panią z TOZ, ona już kilka razy była w tym domu i wiedziała w jakim stanie są zwierzęta. Ta interwencję można było razem z nami zaplanować i wyglądałaby zupełnie inaczej. Mało tego, my musimy zebrać materiał dowodowy, najlepiej go zebrać od razu, jakby technik pojechał zebrał ślady uwiecznił wszystko materiał byłby kompletny. A po zakończeniu interwencji kiedy zwierzęta są umyte, nakarmione i powoli dochodzą do siebie ciężko żebyśmy teraz mieli komuś udowadniać winę. Materiał będzie się opierał na zeznaniach stron, które zapewne będą ze sobą sprzeczne.

Policjanci apelują by chęć podjęcia interwencji w obronie zwierząt zgłaszać wcześniej i zaplanować takie działania. Będzie skuteczniej, a przede wszystkim bezpieczniej – zarówno dla zawierzą jak i działających w ich imieniu ludzi.

Udostępnij na FB